smutne synagogi

Jak posłałem 15 tys. ludzi do gazu, czyli Wielka Szpera w getcie łódzkim

 

Wojna to dla człowieka ciąg kartkówek ze sprawności, zaradności, myślenia strategicznego. To także jedyna okazja do sprawdzenia własnych granic oraz postaw, które jesteśmy w stanie przećwiczyć tylko w warunkach krańcowych. Skala ocen jest jednak o wiele bardziej surowa, niż spektrum od 1 do 6, bo w tym przypadku można po prostu przeżyć lub nie.

 

Do tych kartkówek nie da się przygotować – można co prawda próbować regularnie biegać, co by szybciej uciekać przez agresorem; można studiować strategie wielkich wodzów historycznych, by w godzinie zero sprawnie zarządzić ewakuacją i ucieczką najdroższych sercu osób; można gromadzić zapasy toreb z ryżem i makaronem, aż zbieleją one od martwych ciałek nagromadzonych w nich moli spożywczych. Nie da się jednak przygotować na konieczność zadecydowania o życiu osoby innej, niż my sami.

 

Oklepany już, ale jakże aktualny w dobie rozlewu przemocy dylemat wagonika, może okazać się codziennością, gdy granicę państwa przekroczy wróg. Zabić starego człowieka czy dziecko? Żyda czy katolika? Matkę z dzieckiem czy kobietę ciężarną? Ukrywać prześladowanego człowieka i ryzykować życiem, a może wydać go na pewną śmierć lecz ocalić życie swoje i swojej rodziny?

 

Jak mocno byśmy się nie obruszali na każdą próbę odpowiedzenia na te pytania – bo umówmy się, tu nie ma dobrych odpowiedzi – jednego możemy być pewni: każda próba udzielenia odpowiedzi na nie w warunkach pokoju jest gówno warta.

 

Litzmannstadt ghetto, czyli getto łódzkie

Na początku lutego 1940 roku została podjęta decyzja o wyizolowaniu w Łodzi obszaru, wyłącznie w którego granicach mieli się poruszać Żydzi. Był to pierwszy taki przypadek w Polsce, w której gettoizacja miała się dopiero rozpocząć. Getto Litzmannstadt, tudzież getto łódzkie, było największym zaraz po warszawskim, gettem w Polsce i to ono przetrwało najdłużej. Jego likwidacja odbyła się dopiero w 1944 roku.

 

Naj naj naj getto

Oprócz tych kilku „Naj”, trzeba podkreślić także, że getto łódzkie było najlepiej zorganizowanym gettem. Szybko zyskało miano żydowskiego obozu pracy. Na czele tego dziwacznego jak na równoległe czasowo getta, konglomeratu stał Chaim Rumkowski, nazywany przez jednych ojcem i prezesem, a przez pozostałych świnią, kolaborantem i kanalią.

 

Król dylematu wagonika

Postać ta oceniana jest przez historyków mocno niejednoznacznie. Tak samo jak przez osoby, które to getto zamieszkiwały. Dla części osób Rumkowski był oportunistą i kolaborantem, który bez cienia wstydu pracował z Niemcami; dla innych był ojcem i opiekunem getta, który mimo że rządził często twardą ręką i podejmował trudne i nieoczywiste decyzje, bo miał na celu jedno – ocalenie jak największej ilości ludzi.

 

Kraina zmyślonej waluty

O postaci Rumkowskiego krążyło wiele plotek, ocen i opinii zarówno, gdy w Łodzi istniało jeszcze getto, jak i na przestrzeni dziesięcioleci po jego zlikwidowaniu. Prezes getta zaprowadził w getcie Litzmannstadt silny reżim pracy, przy czym jednak starał się zachować pozory normalności, wobec czego w getcie funkcjonowało jakiekolwiek życie społeczne. Rządził twardą ręką, tłumiąc wszelkie objawy buntu i niesubordynacji. Pojawiały się świadectwa mieszkańców getta, którzy twierdzili, że Rumkowski nosił przy sobie pejcz i zdarzało mu się okładać nim ludzi na ulicy żydowskiej, zniewolonej krainy.

 

Skonfiskował także mieszkańcom majątki i wprowadził swoją walutę ‘rumkę”, która obowiązywała w getcie, ale poza jego granicami była warta tyle co źdźbło trawy. Ten zimny chów miał być motywowany kalkulacją Rumkowskiego, który wychodził z założenia, że jeśli praca mieszkańców łódzkiego getta okaże się być opłacalna dla interesów niemieckich, to Rzesza nie będzie miała żadnego powodu, aby skrzywdzić rękę, która ją karmi. Ale jak to bywa na „Smutnych synagogach”, nie będzie tu happy endu.

 

Młodsi są starsi, a starsi są młodsi

Hitlerowcy podjęli decyzję o opróżnieniu getta z elementu, z którego nie mają pożytku. Dzieci, osoby starsze, chore i wszystkie te, które nie mogły pracować miały zostać deportowane do obozu zagłady w Chełmnie nad Nerem. Liczbą graniczną był 10 rok życia dla dzieci i 65 rok życia dla osób starszych, więc naturalnym był dramatyczny pęd mieszkańców getta do organów administracji getta, by przekłamać wiek ukochanych osób w dokumencie i uratować ich od makabrycznego losu.

 

„Ojcowie i matki. Oddajcie mi je. Dajcie mi swoje dzieci. […] Nie wiem czy ten pomysł jest szatański czy nie, ale muszę to powiedzieć: oddajcie mi chorych. W ich miejsce możemy ocalić zdrowych”.

 

Te słowa Rumkowskiego wypowiedziane 4 września 1942 roku przed tłumem żydowskich mieszkańców getta, rozpoczęły tzw. Wielką Szperę. Miała miejsce w dniach 5-12 września 2022 roku.

 

Część osób stoi na stanowisku, że początkowo Niemcy chcieli pozbyć się 24 tysięcy osób, czyli 1/3 całej populacji getta, ale Rumkowski wynegocjował ponoć liczbę 20 tysięcy. W źródłach pojawia się liczba 15 681 osób – tyle miał liczyć transport do Chełmna, nie licząc jednak pomordowanych jeszcze w getcie oraz tych, którzy próbowali uciekać.

 

„To nie był już ten sam Prezes co kiedyś. To był strzęp dawnego przełożonego“  – relacjonowała sekretářka Rumkowskiego – Etka Daum, wspominając stan Prezesa po wydarzeniach z września 1942 roku.

 

Odjemna, odjemnik, różnica

Rumkowski do końca utwierdzony był w przekonaniu, że ta decyzja – jak nieludzka i bestialska by była – uratuje więcej żyć, niż pochłonie. Czy postąpił słusznie posługując się w rachowaniu życiami prostej matematyki?

 

Niektórzy w kontrze do jego postawy przypominają warszawskiego przywódcę getta – Adama Czerniakowa, który na wieść o szykowanej w lipcu 1942 roku wielkiej akcji deportacyjnej w getcie warszawskim popełnił samobójstwo i pożegnał się ze światem słynnym cytatem: „Żądają ode mnie bym własnymi rękami zabijał dzieci mego narodu. Nie pozostaje mi nic innego, jak umrzeć“. Zazdroszczę animuszu osobom, które z perspektywy miękkiego kocyka i pysznej herbatki są w stanie ferować takie osądy i dokonywać wartościowania postaw w sytuacjach krańcowych.

 

Rumkowski jednak nie miał racji. Nie dość, że łódzkie getto zlikwidowano, to jego samego wywieziono na śmierć do Auschwitz. Wieść gminna niesie, że nie zginął tam wcale z rąk niemieckich, a zatłuc na śmierć mieli go inni Żydzi w odwecie za warunki życia w getcie łódzkim.

_________________________________________________________________

Synagoga ze zdjęcia to synagoga Reicherów. Jest jedyną z 200 łódzkich synagog i domów modlitwy, która przetrwała wojnę. Powstała pod koniec XIX wieku. Najpewniej za sprawą tego, że znajdowała się w głębi drugiego podwórka w kamienicy i hitlerowcy ją przeoczyli. Aktualnie jest używana przez członków łódzkiej gminy żydowskiej, choć ostatnio targają nią ekscesy natury właścicielskiej, o czym pisało HaKoach Łódź i Gazeta Wyborcza [TUTAJ].

 

1 Comment

  1. Maciek zych

    12 września, 2022 at 8:07 pm

    Moim zdaniem to obwieś bardziej skomplikowana historia. Myśle ze Rumkowski i rada getta nie posługiwała się prostą matematyką, bo do tego musieli być znać wynik a jego nikt nie znał. Martwi nie zostawiają swidecta- giną w pyle historii. Gdyby (wiem, że gdyby) front wschodni nie zatrzymał się ja Wiśle… tzn gdyby nie było Powstania Warszawskiego, Lodzkie Getto mogło by zostać wyzwolone (jak wiele obozów w ostatnich dniach wojny). A bez gdybania – Bardzo dużo Żydów przetrwało wojnę przechodząc przez Litzmanstadt Getto.

Leave a Reply