smutne synagogi

Synagoga w Łasku

Synagoga w Łasku - fot. Ritą Miernik dla "Smutne Synagogi"

Synagoga w Łasku – fot. Ritą Miernik dla „Smutne Synagogi”

Dziś jedziemy do miejscowości Łask w woj. łódzkim, w której to znajduje się synagoga wykorzystana pod remizę strażacką. Powstała pod koniec wieku XIX. Przetrwała wojnę w niezłym stanie, bo Niemcy urządzili tam rzeźnię dla koni. Widok jest smutny, gdyż w porównaniu ze zdobnością i wdzięcznością synagogi przedwojennej, remiza w Łasku ma wdzięk i zdobność kloca. Z radością zauważyłam, że na remizie przymocowana jest tablica upamiętniająca 3517 mieszkańców żydowskich Łasku, „zamordowanych przez okupantów hitlerowskich w sierpniu 1942 roku”. To miły akcent, skoro nie możemy liczyć na jakikolwiek detal architektoniczny pozostały z pierwotnego budynku.

Jednak to co działo się po wojnie jest o wiele ciekawsze. Okazuje się jednak, że tabliczka może tylko przykrywać problem, zasygnalizowany przez K. Urbana w zbiorze „Cmentarze żydowskie, synagogi i domy modlitwy w Polsce w latach 1944-1966”. Kiedy wojna dobiegła końca, przetrwali Żydzi łascy znowu zaczęli gromadzić się w synagodze na modlitwę. Pokaźny gmach był łakomym kąskiem dla lokalnych działaczy. Doszło do złożenia oferty zakupu budynku przez Spółdzielnię Społem. Członkowie Gminy Żydowskiej nie zgodzili się na sprzedaż i wówczas miało dojść do potwornej dewastacji synagogi, wskutek czego niewiele z niej zostało. To jest ważny moment. Zapamiętajcie go, bo jeszcze do tego wrócimy.

W 1949 roku doszło do spalenia budynku remizy strażackiej w Łasku. Miasteczko dotknięte koszmarem wojny, straciwszy co najmniej połowę mieszkańców (pochodzenia żydowskiego), znajdowało się wówczas w bardzo nieciekawej sytuacji ekonomicznej, gdyż nie dysponowało żadnym przemysłem, było oddalone od większych ośrodków miejskich, żyło tylko średniej jakości rolnictwem. Spłonięcie remizy było kolejnym, dotkliwym ciosem. Jednak sytuacja strażaków łaskich odmieniła się dość szybko i w 1950 roku otrzymali oni na swoje cele budynek synagogi. Stało się to wskutek kłamstwa, którym mieli posłużyć się strażacy zwracając się do władz wojewódzkich. Stwierdzili, że Łasku nie mieszkał już ani jeden Żyd[1], a więc dalsze istnienie synagogi miałoby być bezcelowe. Okazuje się jednak, że Żydzi łascy przetrwali wojnę. Niewielu z nich, ale w miejscowości po wojnie zamieszkiwały 3 rodziny żydowskie.

 

Dotarłam do korespondencji dot. sporu o synagogę w Łasku z lat 50. Członkowie Gminy Żydowskiej w Łasku zwracają się do Ministerstwa ze skargą na fakt, iż została im odebrana synagoga i przeznaczona pod budowę zastępczej remizy strażackiej. Lektura pisma wystosowanego przez Prezydium Wojewódzkiej Rady Narodowej w Łodzi sprawiła mi wiele radości ze względu na dziurawość argumentacji i błędy retoryczne, ale finalnie wprawiła mnie w głęboki smutek.

Prezydium WRN odniosło się do zarzutu Gminy Żydowskiej następująco: „Synagoga […] została przekazana aktem zdawczo-odbiorczym dnia 21 sierpnia [19]50 r. […] oddziałowi OSP w Łasku”. Powodem tego miało być spalenie się remizy w 1949 r. „Władze miejscowe biorąc pod uwagę małą ilość izraelitów w Łasku i budynek ich, który ulega niszczeniu oraz i to, że nie ma widoku na jego odrestaurowanie przez wyznawców, wystąpiły z wnioskiem o przekazanie do władz centralnych, które wniosek zaakceptowały”. Nic dziwnego, że władze wydały decyzję pozytywną – wszak żyły w błędnym przekonaniu, że peryferyjny Łask nie daje zamieszkania żadnemu Żydowi.

Na moment korespondencji, a więc okolice lat 1950-51, w słabo przędącym Łasku żyło ok. 3500 osób, natomiast jak dowiadujemy się z dalszej części pisma, przed wojną Łask stał handlem żydowskim i w swoich granicach miał zamieszkałych aż 4500 Żydów. „Podczas okupacji zostali wywiezieni i nie wrócili. Obecnie w całym powiecie łaskim, a ściślej mówiąc w samym Łasku jest izraelitów 3 rodziny, razem 6 osób”. Tutaj już dowiadujemy się, że stanowisko strażaków było nieprawdziwe. Czy wynikało z niewiedzy, ignorancji, a może było podyktowane chęcią ubicia tłustego deala, nie wiemy. Wiemy jednak, że do budynku OSP/synagogi przychodzili na modlitwę Żydzi, co wynika z pisma Prezydium: w synagodze miało dochodzić do „incydentów”, podczas których Żydzi mieli przychodzić do budynku i przeszkadzać w pracy strażaków, twierdząc, że synagoga należy do gminy żydowskiej, a strażacy mieli wcale „nie czyni[ć] żadnych wstrętów przy ich modlitwach” i żyć w zgodzie jedni z drugimi. Do konfliktów miało dochodzić jednak w sytuacjach wezwań do pożaru, kiedy strażacy organizują się w pośpiechu, żeby wyjechać na interwencję, a Żydzi mieliby w tej organizacji zawadzać. Ciężko więc, aby strażacy nie wiedzieli o obecności Żydów w Łasku, skoro podobno żyli z nimi w tak harmonijnej symbiozie.

Jedna z łaskich rodzin żydowskich – Singerów, nieco lepiej usytuowana ekonomicznie i edukacyjnie od pozostałych rodzin – zajęła się sprawą bezprawnego przekazania synagogi i to ona zgłaszała szereg „profonacji” [utrzymana została pisownia oryginalna – przyp. aut.] w synagodze i cmentarzu.

Wróćmy pamięcią na chwilę do drugiego akapitu, kiedy to Żydzi łascy nie chcieli sprzedać synagogi Spółdzielni Społem, wskutek czego została ona dotkliwie zniszczona. Prezydium w swoim piśmie tłumaczy, że synagogi nie zdemolowano z powodu odmowy sprzedaży przez Żydów. Miało nastąpić to wcześniej i nie przez nacjonalistów, a z prozaicznego powodu – okoliczni mieszkańcy cierpieli na niedobór opału. Organ nie widział szans na odbudowanie przez ocalałych Żydów łaskiej synagogi. Zarzucał też Kongregacji Mojżeszowej brak zainteresowania wnioskiem łaskich Żydów. Oprócz synagogi był jeszcze majątek Gminy Żydowskiej, którego członkowie gminy nie zrzekli się dobrowolnie, a który został wywłaszczony na mocy dekretu z dnia 8 marca 1946 o majątkach opuszczonych i poniemieckich.

Łascy żydzi mieli wysuwać propozycje miejsc, w których OSP mogłoby stworzyć swoją nową siedzibę i co mogłoby synagogę uratować, jednak Organ argumentował, że propozycje te „nie są realne i prawdopodobne” – wszystkie łaskie budowle nie są dostatecznie przestronne i funkcjonalne, nigdzie nie można stworzyć podwórka na zbiórki, dziedzińca czy placu ćwiczebnego. Zabudowa miasta miała być na tamten moment w znaczącej części drewniana, co podnosiło prawdopodobieństwo pożaru. Jest to prawdopodobnie w tym całym piśmie organu jedyny jakkolwiek racjonalny, uzasadniony interesem społecznym argument, aczkolwiek nie mam obecnie narzędzi sprawdzić, czy tak było naprawdę.

Tutaj zaczyna się prawdziwa feeria utyskiwań zastępcy przewodniczącego Wojewódzkiej Rady. W treści pisma pozwolił sobie na uszczypliwość i – przynajmniej z mojej perspektywy – buńczuczność. Uznał, że sytuacja ta jest po prostu sporem „nie o dobro społeczne czy korzyści społeczne, a o ambicje osobiste”, bo przecież zwolennicy wywłaszczenia synagogi proponowali Żydom inny, mniejszy budynek, w którym mogliby sobie urządzić wystarczającą dla 6 osób synagogę, albo raczej, synagożkę. Też jestem zdziwiona, że Żydzi nie zgodzili się na zamianę artystycznej, dziewiętnastowiecznej budowli kultu na magazyn czy inną szopkę. Naprawdę nie wiem, co nimi kierowało. No najwyraźniej wyłącznie własne ambicje.

Ze zbiorów Muzeum Historii Łasku

Ze zbiorów Muzeum Historii Łasku

 

Pismo porusza też sprawę profanacji cmentarza żydowskiego w Łasku. Organ twierdzi, że członkowie gminy żydowskiej zupełnie inaczej przedstawiają problem, bowiem OSP zostając z mocy decyzji właścicielem synagogi, wynajęła na swoje potrzeby również niedalekie przestrzenie i urządziła tam tuczarnię gęsi. Cmentarz znajdował się w pobliżu synagogi (60-80 m od niej), a zagroda, która miała umożliwić zgromadzenie gęsi w jednym miejscu, miała zostać przy pracach mających na celu ograniczenie przestrzeni do gromadzenia ptactwa, naruszyć powierzchnię cmentarza. Słupki graniczne miały naruszyć integralność grobów. Prac zaniechano by zwłoki uszanować. Jak wynika z pisma, po wojnie, wskutek grabieży niemieckich, na terenie cmentarza nie zostały żadne macewy, więc plac ten został określony mianem „ugoru”.

Tu znowu mamy do czynienia z wątpliwą argumentacją autora pisma. Proponuje on ekshumację i przeniesienie ciał pogrzebanych na terenie cmentarza, co w judaizmie z uwagi na wymogi religijne, co do zasady jest zabronione i o czym stanowi Talmud: „Zabrania się przenoszenia zmarłych i kości ich z miejsca, w którym spoczywają” (są pewne wyjątki, ale nie o tym dziś. Zainteresowanych odsyłam do opracowań na ten temat). Autor zgłasza w końcu trzeźwy postulat, aby obszar cmentarza oddać Żydom, aby go zabezpieczyli.

Aby nie było tak miło, mamy tu do czynienia z dość spektakularną wywrotką autora pisma, który twierdzi, że przestrzeń wokół synagogi według niego nie jest obszarem cmentarza, po czym… opisuje, że przestrzeń ta jest używana przez pojazdy różnej maści jako trasa, a oprócz tego pasą się na niej zwierzęta, ale jeden Żyd pasie tam krowę, więc „nie może być tutaj mowy o jakiejkolwiek profanacji, […] tymbardziej, że i wyznawca tego wyznania Ob. Tobiasz pasie tutaj trzy krowy i kilka świń i nie uwarza tego za profanację [pisownia oryginalna]”. Podsumowując: wg mnie nie ma tam cmentarza, ale w sumie to jest, ale w sumie to można po nim jeździć i go używać, bo jednej Żyd tak robi. Tak więc argument ten kończy dyskusję, Talmudziści, rabini i inni uczeni zostali pozbawieni argumentów, bo jeden Żyd z Łaska stwierdził, że nie jest to profanacja. Sounds legit.

Na koniec mamy jeszcze do czynienia z moim ulubionym chwytem retorycznym, czyli pozamerytorycznym argumentem ad personam, adresowanym do rodziny Singerów, która walczyła o synagogę w Łasku. Zastępca przewodniczącego pisze, że sprawa ta jest wynikiem „przeczulenia pewnego rodzaju i braku wyrobienia społecznego w obecnym czasie przez izraelitów”, co jak na sytuację, w której adwersarzem jest rodzina felczerska (zawód medyczny), wydaje się być argumentem mało wiarygodnym – o tym nawet pisze sam autor, że jest to rodzina „najbardziej inteligentna”, więc myślę, że w sposób nieskrępowany możemy założyć, że normy społeczne były im dosyć dobrze znane. Oprócz tego autor tego pisma twierdzi, iż walka o synagogę jest tak naprawdę wynikiem sporów i osobistych uraz, co pokazuje brak namysłu nad sytuacją osób, które doświadczyły piekła wojny i które próbują walczyć o jakąkolwiek namiastkę swojskości i swojej historii i tożsamości w sytuacji, kiedy najpierw siły niemieckie, a później władze ich własnego kraju odbierają im jedyną namiastkę swojskości.

Wspomniany jeszcze w tekście Żyd Tobiasz powróciwszy po wojnie do Łasku, utraciwszy całą swoją rodzinę wskutek niemieckiej przemocy, zaadaptował na potrzeby mieszkalne mykwę, czyli łaźnię żydowską. Faktem jest, iż zamieszkiwał tam aż do śmierci w roku 1991, nawet kiedy definitywnie Synagoga i przyległości zostały przekazane decyzją władz w ręce OSP.

Dziś obchodzi się w Łasku rocznicę powstania getta. Jak czytamy na stronie mojlask.pl:

„W tym roku 20 sierpnia w Łasku odbyły się obchody 75. rocznicy powstania getta. Mieszkańcy spotkali się przed kolegiatą, skąd udali na miejski rynek pod pamiątkową tablicę poświęconą Zygmuntowi Sosnowskiemu, który zginął w obozie koncentracyjnym m.in. za to, że pomagał żydowskim kolegom. Modlitwę odmówił ks. prałat Ireneusz Kulesza, krewny Sosnowskiego. Po złożeniu kwiatów pod tablicą, m.in. przez marszałka województwa łódzkiego Witolda Stępnia, wicewojewodę Karola Młynarczyka i burmistrza Łasku Gabriela Szkudlarka oraz przewodniczącego Rady Miejskiej zebrani udali się na [Nowy Cmentarz. Stary cmentarz został zniszczony i to o nim jest mowa w tekście[2] – przyp. aut.] cmentarz żydowski na Podłaszczu. Tam w zadumie modlili się przedstawiciele różnych wyznań i kościołów. Ekumeniczną modlitwę poprowadził członek Zarządu Gminy Żydowskiej w Łodzi Leonard Śniadkiewicz. Po nim w imieniu administratora archidiecezji łódzkiej biskupa Marka Marczaka modlił się ks. Ireneusz Kulesza, a w imieniu biskupa Jana Cieślara z Kościoła ewangelicko-reformowanego ks. Paweł Meler. Patronat nad tym wydarzeniem objął marszałek i wojewoda woj. łódzkiego”.

W podobnie neutralny sposób opisywane są kolejne obchody na innych stronach związanych z Łaskiem – lask.naszemiasto.pl, laskonline.pl, archiwum.lask.pl oraz laskidomkultury.com.pl. Stosunki wyglądają więc poprawnie, więc najpewniej takie są. Jeśli ktoś z lokalsów się orientuje, czy zostały poczynione jakieś konkretne kroki na rzecz umocneinia relacji, zachęcam do podzielenia się wiedzą.

Jakby nie było, synagoga przeszła w ręce OSP i do dziś jest ona wykorzystywana na potrzeby strażackiej jednostki w Łasku. Wisi tam tablica upamiętniająca Żydów łaskich. Nie wiem, czy ma to być jakaś próba zrehabilitowania się, może próba definitywnego ucięcia szarży negatywnych komentarzy, które dosięgały przez lata OSP w Łasku i lokalne władze po dokonaniu bezpodstawnego wywłaszczenia i bezprawnego przekazania. Po zapoznaniu się z dokumentacją sprawy nie mogę się jednak pozbyć gorzkiego i dojmującego wrażenia, że jest to podejście w stylu „macie i się od***”.

Kończąc towarzyszy mi myśl, że polskim Żydom musiało być ciężko kochać w tamtym czasie Polskę. Chęć zostania wówczas we własnym kraju, w którym mają miejsce powojenne pogromy; w którym wywłaszcza się własność bez żadnej podstawy w obronie szumnie brzmiącego „interesu społecznego” (rozumianego jednak w dość specyficzny sposób); w którym w końcu wydarza się marzec 1968 roku; była czymś ciężkim do wyobrażenia sobie. Sytuacja w Łasku jest niestety dowodem na istnienie postaw, które wykorzystały wojenną zawieruchę i dramat żydowski do realizacji własnych interesów i przejęcia żydowskich majątków. Może to ostry osąd, ale każdy z Was może mieć swój własny.

___________________________

Bibliografia:

  • Źródła archiwalne:
  • Akta sprawy: Dok. 3.1-3.3: AAN UdW, Sygn. 25/574
  • Opracowania:
  • Urban, Cmentarze żydowskie, synagogi i domy modlitwy w Polsce w latach 1944-1966, str. 389-394
  • Bergman, J. Jagielski, Zachowane synagogi i domy modlitwy w Polsce, Warszawa 1996, s. 81.
  • Portale internetowe:
  • lask.pl
  • naszemiasto.pl
  • com.pl
  • pl
  • pl
  • org.pl

[1] Kazimierz Urban, Cmentarze żydowskie, synagogi i domy modlitwy w Polsce w latach 1944-1966, Kraków 2006ISBN 83-60490-16-3 – Skarga członków „Gminy Żydowskiej” w Łasku z 11 grudnia 1950, str. 389-391

[2] „Po wojnie Żydzi, którzy ocaleli, starali się, aby nagrobki przewieziono z Buczku z powrotem na teren cmentarza. Jednak na początku lat 60. XX w. wzniesiono tu szkołę, a szczątki zmarłych ekshumowano i pochowano na cmentarzach żydowskim w Łodzi i na Podłaszczu. Obecnie na tym terenie znajduje się liceum ogólnokształcące” – źródło: sztetl.org.pl, dostęp na dzień 26.07.2024 roku.

Leave a Reply