Synagoga w Dąbiu
Poruszanie się po terenach wielkopolskich sprawiło mi wiele frajdy. Jest to bez wątpienia bardzo dobrze zorganizowane województwo, w którym standard życia zdaje się być o wiele wyższy niż w moim rodzinnym świętokrzyskim. Zachwyciły mnie połacie ostrych, strzelistych liści i rodzących się na nich kolb kukurydzianych.
W niedzielne przedpołudnie dotarłam do Dąbia, położonego ok. 40 km od Konina. Było leniwe, przedpołudnie niedzielne w ostatnim tygodniu lipca. Na skwerku obok kościoła zebrała się drużyna wojowników, która od rana konsekwentnie opróżniała kolejne butelki z napojem wyskokowym. Był to smutny widok.
Skierowałam się w dół jednej z wąskich uliczek. Wiele z Was pewnie zna ten rozkosznie miękki i otulający moment, kiedy to po zatopionym w ciszy miasteczku roznosi się szmer kazania z kościelnych głośników, a idąc obok bloków mieszkalnych słychać pogłos końcówki ‘Pytania na śniadanie’, a w nozdrza uderza zapach powoli gotujących się mięsa i jarzyn w rosole.
Tylko tym razem to nie było osiedle, a stara synagoga. Synagoga w Dąbiu jest to jedna z tych budowli, które były na mojej liście TOP10 miejsc, które chcę zobaczyć. Mimo obrzydliwego koloru, orzecha jasnego, którym pokryta jest fasada budynku, synagoga zrobiła na mnie duże wrażenie. Przepiękna brama zdobiła wejście i zachęcała do eksploracji tego niezwykłego miejsca.

Wejście do synagogi od strony podwórka, Synagoga w Dąbiu, fot. Rita Miernik dla 'Smutne synagogi’
Nauczona doświadczeniem, podchodzę do interakcji z mieszkańcami miejscówek około synagogowych z rezerwą. Jednak tym razem poszczęściło mi się i spotkałam na swojej drodze pana Grzegorza. Niewysoki mężczyzna z bardzo przyjaznym usposobieniem, idąc bez koszulki powoli wzdłuż drogi, którą szłam, zagaił rozmowę i zapytał, czy chciałabym zobaczyć TO. A ja już doskonale wiedziałam co i że chcę. Pan Grzegorz uśmiechnął się szeroko i zaprosił mnie do środka kamienicy.
U szczytu jednej ze ścian widać było rok budowy synagogi – 1885. Wnętrze budynku było bardzo stare i mało zachęcające. Przywiodło mi na myśl, że budynek ten został zaadaptowany pod mieszkania socjalne, jak to zdarzało się już w wielu miejscach. Po drewnianych schodach wdrapaliśmy się na górę. Stanęliśmy przed nietypowymi, wysokimi może na 1,2 m drzwiczkami. Pan Grzegorz otworzył te mikro wrota i moim oczom ukazał się zupełnie niecodzienny widok. Stare drewniane bele podtrzymywały leciwą konstrukcję dachu. Po obydwu stronach słabo oświetlonej izby widać było składziki mieszkańców odgrodzone prowizorycznymi drzwiczkami.
Gdy oczy przyzwyczaiły mi się do półmroku, na krzywych ścianach dostrzegłam malunki, a może nawet i ślady polichromii. Jednak prawdziwy rarytas ukazał się dopiero zza wiszących na sznurku kożuchów, które pan Grzegorz przygotował by oddać je w ramach pomocy Ukrainie. Na ceglanej ścianie zachował się ogromny malunek – była to część, która niegdyś zdobiła szczyt Aron-ha Kodesz. Zachwyciło mnie to i zasmuciło jednocześnie, że tak doniosły ślad historii miasta jest po prostu nieistotną częścią komunalnego strychu, bez nadziei na jakąkolwiek interwencję celem uratowania go od zapomnienia.

Zachowane zdobienie na Aron-ha Kodesz, Synagoga w Dąbiu, fot. Rita Miernik dla 'Smutne synagogi’
Wychodząc z tym bagażem skołatanych i sprzecznych emocji, po swojej prawicy dostrzegłam wydrapane na ścianie hebrajskie litery i Gwiazdy Dawida. To ślad po wizycie żydowskich studentów, którzy przybyli tu kiedyś, by zobaczyć co pozostało po synagodze.

wyryte na ścianie napisy, pomnik ku pamięci rabina i pomordowanych Żydów – Synagoga w Dąbiu, fot. Rita Miernik dla 'Smutne synagogi’
Opuściwszy budynek, pan Grzegorz zwrócił moją uwagę na jeszcze jeden element – dziś są to „komórki” gospodarcze mieszkańców umieszczone w specyficznym, szeregowym zabudowaniu. Mój przewodnik powiedział, że niegdyś była tu Ściana Płaczu, przy której modlili się Żydzi. Znalazłam informacje, że takie przybytki faktycznie budowano i był to ukłon w stronę osób, które nie mogły sobie pozwolić na podróż do tej legendarnej, jerozolimskiej. Będę badać temat, bo zafascynowała mnie faktyczna obecność takich samych budyneczków w sąsiedztwie wielu, wielkopolskich synagog.

Podobno miała tu być Ściana Płaczu, Synagoga w Dąbiu, fot. Rita Miernik dla 'Smutne synagogi’
Na skwerku koło kościoła stoi kilka pomników – jeden poświęcony jest pamięci o miejscowym rabinie – Jakubie Auerbachu.
Pozdrówcie pana Grzegorza ode mnie, gdy tam dotrzecie!

Demografia Żydów w Dąbiu aut. Rita Miernik dla 'Smutne synagogi’